Fleksitarianizm – czym jest i skąd się wziął?

fleksitarianizm

Fleksitarianizm, to pojęcie stosunkowo młode, praktycznie szerzej nieznane. Co ciekawe, nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego jaki odsetek osób, które spotykamy na co dzień, stanowią fleksitarianie oraz jaki wpływ na branżę mięsną w Polsce może mieć w niedalekiej przyszłości dieta fleksitariańska?

Skąd wziął się fleksitarianizm?

Słowo Fleksitarianizm po raz pierwszy użyte zostało w 1992 w artykule na temat lokalnej restauracji w Austin w stanie Texas (źródło). Autorką publikacji była niejaka Linda Anthon przeprowadzająca wywiad z właścicielką lokalnej retauracji – Helgą Morath. To ta druga określiła jedzenie serwowane w swojej restauracji mianem “flexitarian fare” (pożywienie fleksitariańskie). Wspomniana dziennikarka zacytowała swoją rozmówczynię w publikacji, która ujrzała światło dzienne w wydaniu lokalnej gazety Austin American-Statesman z dnia 17 października 1992 roku. To od tego momentu termin fleksitarianizm zaczął pojawiać się coraz częściej w publikacjach i rozmaitych wypowiedziach.

Co to jest fleksitarianizm?

Kim jest fleksitarianin?

W skrócie można powiedzieć, że fleksitarianin, to wegetarianin, który od czasu do czasu je mięso.

Choć określenia tego używa się także do osób, które ze względów zdrowotnych lub finansowych starają się ograniczać spożywanie mięsa. W tym kontekście „powody zdrowotne” oznaczają nie tyle np. zły stan zdrowia i konieczność nagłego wyeliminowania mięsa z diety, co zwiększającą się niechęć do spożywania mięsa w postaci, w jakiej jest ono dostępne na masową skalę w sklepach. Inaczej mówiąc, fleksitarianie jedzą głównie warzywa i owoce pod różną postacią, jednak od czasu do czasu, okazjonalnie spożywają też mięso. Co ciekawe, z tego powodu nie można nazwać ich wegetarianami, czy weganami więc pojęcie fleksitarianizm, jest dla nich w pewnym sensie „wygodne”. Nie da się zarzucić im niekonsekwencji, łamania zasad, bo przecież nie mówią, „nigdy więcej nie wezmę do ust mięsa” (jak ich bardziej radykalni koledzy i koleżanki).

Sprawdź, czy i Ty jesteś fleksitarianinem?

Jak donoszą media, coraz więcej Polaków rezygnuje z jedzenia mięsa. Niektórzy walczą z nadwagą, inni mają obawy o zawartość substancji konserwujących w mięsie, jeszcze inni robią to z powodów ideologicznych, manifestując tym samym sprzeciw wobec zabijaniu zwierząt, walkę o ochronę środowiska naturalnego itd. W ich życiu nadchodzi dzień, w którym zadają sobie pytanie – a może zrezygnować z mięsa całkowicie? Ci mniej zdecydowani decydują się na jedzenie mięsa, ale tylko pod pewnymi warunkami (np. gdy mają pewność co do źródła jego pochodzenia, przy szczególnych okazjach rodzinnych, w małych ilościach, lub w określonych bardzo dużych odstępach czasu). Wówczas niejako „naturalnie” ich dieta staje się bogatsza w warzywa, owoce, waga ciała spada, a samopoczucie zaczyna się poprawiać. Jeśli też tak masz, najprawdopodobniej Ty także jesteś fleksitarianinem, choć o tym nie wiesz. To tak naprawdę kwestia nazewnictwa.

Fleksitarianizm a branża mięsna

Z dużą dozą obaw, na fleksitarianizm spogląda branża mięsna. Wielu osobom bardzo trudno zmienić nawyki z dnia na dzień. Część osób, które stopniowo eliminują z diety mięso, z czasem jest skłonna zrezygnować z niego całkowicie. A to oznacza starty dla producentów.

 

Dzięki dostępnym coraz powszechniej potrawom z kategorii „mięso bez mięsa” świeżo upieczeni, początkujący, fleksitarianie są w stanie zastąpić ulubiony niegdyś smak wybranym zamiennikiem mięsa.

 

Po drugie, na rynku dostępnych jest coraz więcej dedykowanych potraw jak burgery bezmięsne, kotlety roślinne itd. które już nawet wyglądu bardzo często nie różnią się od „prawdziwych” mięsnych wyrobów niemal niczym. Podobnie kilka lat temu było z piwem. Ci, którzy nie pili na imprezach, wyróżniali się z podchmielonego tłumu i stanowili temat do żartów dla pozostałych. Ich sytuację poprawiły piwa bezalkoholowe, które z wyglądu niczym nie różnią się o od alkoholowych. Analogicznie jest teraz. Pod budką z fastfoodem często nie jesteśmy już w stanie rozpoznać kto je typowego – mięsnego burgera, a kto zajada się vege burgerem – żarty się skończyły. Szczególnie dla branży mięsnej.

Jak na trendy rynkowe odpowiadają mięsni potentaci? Ci najbardziej sprytni, uzupełniają swoje portfolio o „produkty mięsne bez mięsa”. Przestaje już dziwić, że znany zakład mięsny produkuje pasztet roślinny, czy kotleciki vege.

Strategicznie jest to bardzo dobre, wyprzedzające działanie. Z gotową siecią dystrybucji, można bowiem dotrzeć do fleksitarian z gotowym produktem, który zastąpi im mięso, a z czasem będzie pewnie też dużo tańszy w produkcji.